Nowy album zatytułowany Dolly
Twój ostatni album, Zen Sucker, był bardzo chwalony i stanowił swego rodzaju zenit w Twojej dotychczasowej karierze. Jak scharakteryzowałbyś swój nowy album, Dolly, i do czego odnosi się tytuł?

„Postrzegam to jako naturalny postęp. Dolly ma bardziej luźny charakter, bardziej naturalną przestrzeń pozwalającą słuchaczowi oddychać. Z całą skromnością, uważam, że Dolly reprezentuje poszerzenie naszego artystycznego zakresu.

Jeśli chodzi o tytuł, szukaliśmy nazwy o ogólnych cechach. To imię osoby, ale potem już nie. Może to być akronim, taki jak HAL. Umieszcza cię w próżni między tym, co osobiste, a tym, co bezosobowe”.

Dolly otrzymała już wyjątkowo dobre recenzje, w tym 5 na 6 gwiazdek w magazynie muzycznym Soundvenue. Jednak Larsen & Furious Jane już wcześniej odnosili sukcesy, ale nie udało im się przebić. Nie są więc nowicjuszami na scenie alternatywnego rocka. Jednak pięcioosobowy zespół nigdy nie stał w miejscu w ciągu ostatniej dekady, zawsze poszukując i rozwijając się – co jest odzwierciedleniem ich osobistego rozwoju.

Dwuznaczność
„Na początku imitujesz lub naśladujesz muzykę, której słuchasz. Potem, jeśli masz szczęście, zdajesz sobie sprawę, że teksty i muzyka mogą być środkiem do celu w interpretowaniu własnego życia. Uważam, że w przypadku Larsen & Furious Jane prawdą jest, że za każdym razem, gdy byliśmy szczerzy co do naszych własnych umiejętności i ograniczeń, byliśmy w stanie rozwijać się artystycznie ponad nasze indywidualne możliwości.

Larsen & Furious Jane odzwierciedlają tę szczerość w muzyce i tekstach, które nigdy nie są czysto jednoznaczne lub dobre i złe walczące ze sobą. W wielu ich utworach jest zazwyczaj coś melancholijnego, niebezpiecznego i hałaśliwego, a jednocześnie bardzo melodyjnego, humorystycznego, lekkiego i pełnego nadziei. Kontrast, który zdaje się charakteryzować całą ich twórczość, jak In the Surf czy Sunlight:

„Po pierwsze, jestem głupcem dwuznaczności w sztuce popularnej, ponieważ uważam, że jest ona prawdziwa w imitacji życia. Nie interesuje mnie czystość uczuć, skłaniam się raczej ku ambiwalencji. Ponieważ tak właśnie czuję się przez większość czasu. In the Surf i Sunlight poruszają temat następstw związków, kiedy wszystko, co miłe i prawdziwe między nami, wymyka się nam z rąk i staje się odrażające. Jak golem.

Muzyka za darmo
Wydałeś Dolly we własnej, nowo założonej firmie o nazwie Momowave. Jak nagrywałeś i produkowałeś album?

„Larsen & Furious Jane stał się przez lata czymś w rodzaju klubu dla dżentelmenów. Spotykamy się raz w tygodniu i co kilka lat mamy wystarczająco dużo materiału, żeby wydać album. Załatwiamy to między sobą w odpowiednim czasie. W przeszłości korzystaliśmy z profesjonalnych studiów nagraniowych, ale ten konkretny sposób pracy nie jest tak dobrze dopasowany do naszego rytmu pracy”.

Bardzo zauważalną różnicą między Dolly, w porównaniu z wytwórniami innych zespołów, jest to, że Larsen & Furious Jane zdecydowali się udostępnić album za darmo – do pobrania w ich wytwórni Momowave. Dlaczego?

„To najłatwiejsza rzecz do zrobienia, gdy jedyne, co cię interesuje, to dzielenie się muzyką z kimś, kto ją doceni. Nie chcę spędzać nocy na przeglądaniu arkuszy kalkulacyjnych i monitorowaniu dystrybucji. Poza tym, mały hipis na moim ramieniu chce mi powiedzieć, że muzyka chce być wolna.

Muzyka i głośniki
Zanim zakończymy rozmowę, musieliśmy dowiedzieć się o stosunku Larsena do głośników – jako muzyka i jako zwykłego słuchacza muzyki.

„Muszę przyznać, że chociaż mam zestaw całkiem dobrych głośników – właściwie DALI – używam głównie mojego zestawu stereo do odtwarzania dźwięku, gdy oglądam filmy w domu. Z drugiej strony, słuchawek używam każdego dnia. Mam zestaw słuchawek Grado SR-325i, z których jestem bardzo zadowolony. Czyż nie jest to zabawne, że kiedy jesteś młodszy, słuchasz muzyki non-stop na gównianym sprzęcie, a kiedy się starzejesz, słuchasz audiobooków na wysokiej klasy sprzęcie...?”

Na koniec, zanim zadzwoni dzwonek, obowiązkowe pytanie: Coś jeszcze chciałbyś nam powiedzieć o Larsen & Furious Jane, Dolly lub ogólnie o świecie?

„Zazwyczaj to jest ta część, która wpędza mnie w kłopoty, więc lepiej, żebym tego nie robił”.

– Rune H. Jensen, rhj@dali.dk.